Sploty tkanin a ich właściwości
14 czerwca 2022Gramatura tkanin – wszystko, co musisz wiedzieć
18 sierpnia 2022Green marketing i greenwashing - nie wszystko, co zielone, jest eko
Z green marketingiem i greenwashingiem mamy do czynienia już od kilkudziesięciu lat, a z każdym rokiem ten trend wzrasta.
Firmy wykorzystują w swojej komunikacji kwestie ekologiczne z prostego względu - właśnie tego oczekują konsumenci. Moda na bycie “eko” i bycie “zielonym” daje przedsiębiorcom przestrzeń na zarabianie dużych pieniędzy - często “zazieleniają” oni swoje działania i wizerunek, choć z rzeczywistą troską o środowisko nie mają nic wspólnego.
Podstawowe produkty są coraz droższe, dlaczego więc mamy wydawać pieniądze na te, które tak naprawdę nie są ekologiczne?
Czym jest green marketing i greenwashing, jak je rozróżnić i ustrzec się przed oszustwami?
Czym jest green marketing i na czym polega?
Green marketing (zielony marketing, ekologiczny marketing) jest strategią zarządzania, która uwzględnia działania firmy na rzecz ochrony środowiska naturalnego oraz odpowiedzialnej konsumpcji. Przejawia się to w promowaniu ekologicznych postaw prezentowanych przez firmę lub jej poszczególne wyroby.
Ważne jest również to, że green marketing nie może być wyłącznie epizodem, a konsekwentnym działaniem w taktyce przedsiębiorstwa.
Głównymi celami zielonego marketingu są:
- pomoc konsumentom w wyborze produktów, które powstały z poszanowaniem zasobów, a ich późniejsze użytkowanie nie działa na szkodę ludzi, planety i środowiska;
- rozbudzanie świadomości ekologicznej u osób, które nie są zainteresowane ochroną środowiska i kreowanie zachowań proekologicznych;
- produkcja i dystrybucja wyrobów certyfikowanych, nieszkodliwych dla planety.
Green marketing - przykład: stacja do uzupełniania pustych opakowań kosmetyków
Gdzie mamy do czynienia z zielonym marketingiem?
Kwestię green marketingu można rozpatrywać na wielu płaszczyznach: od zrównoważonego pozyskiwania zasobów i surowców, zrównoważonej produkcji, przez poszanowanie praw człowieka i prawa pracy, po przejrzystą komunikację i promocję oraz to, co dzieje się z nim po zakończeniu użytkowania - czyli w całym cyklu życia produktu.
Zgodnie z założeniami inicjatywy Rady Reklamy - Green Project - “reklamy środowiskowe nie mogą naruszać społecznego zaufania do działań podejmowanych na rzecz ochrony środowiska”.
Łatwo jest jednak wprowadzić w błąd kupującego, jeśli marka szczyci się, że jej produkt jest eko, naturalny, biodegradowalny, na stronie internetowej czy etykiecie widzimy zielone listki i inne elementy związane z przyrodą, a w procesie produkcji dochodzi na przykład do degradacji środowiska naturalnego. Wtedy właśnie mamy do czynienia z greenwashingiem.
Przykład greenwashingu: "ekologiczne" plastikowe kubeczki
Greenwashing, czyli “zazielenienie” wizerunku
Greenwashing pochodzi z języka angielskiego od słów “green” (zielony) oraz “whitewashing” (wybielanie) i oznacza w wolnym tłumaczeniu ekościemę, zielone mydlenie oczu lub zielone kłamstwo.
Komunikaty greenwashingowe spotykane są bardzo często, choć nieświadomie uznawane są jako przejaw troski o środowisko. Zjawisko to szczególnie zauważalne jest w branży modowej oraz kosmetycznej, które to pozornym byciem eko nakręcają swój biznes, zgarniając ogromne pieniądze.
Duże korporacje, ale i niejednokrotnie mniejsze przedsiębiorstwa działają z chęcią zysku: wiele z oferowanych przez nie “eko” produktów kreuje się na niezbędne, aby żyć w zgodzie z naturą.
Nie musimy kupować na piknik specjalnych drewnianych sztućców - można zabrać te domowe, warzyw “bio” opakowanych w plastik - lepiej wybrać te lokalne o nieidealnym wyglądzie lub kolejnej pary spodni - można naprawić stare, mimo że reklama mówi, że są “przyjazne dla środowiska”. Znacznie lepiej jest zaoszczędzić te pieniądze i przeznaczyć je dla organizacji, które faktycznie działają na rzecz ochrony środowiska.
Czym jest #GreenWashing? To PR oparty na działaniach pseudoekologicznych. Tak jak reklama #Palmolive.
"Roślina" na zdjeciu to zerwany w Skandynawii chrobotek (czyli porost). Farbowany i zaimpregnowany. Nic nie oczyszcza, bo dawno umarł. pic.twitter.com/BUVJ0VtGaH
— Janek Baran (@JanBaran999) October 25, 2019
Rada Reklamy wskazuje, w jaki sposób można rozpoznać greenwashing w komunikacji firm z konsumentami - oto kilka czynników:
- Nie podają dowodów lub podają je w sposób nieznajdujący potwierdzenia w dostępnych źródłach.
- Nie podają certyfikatów uznanych instytucji.
- Komunikują się nieprecyzyjnie. Używają haseł i stwierdzeń, które konsument może odebrać emocjonalnie wręcz nieracjonalnie (np. „produkt wolny od chemii”, „w 100% naturalny”).
- Używają pojęć niezrozumiałych dla konsumentów, określeń specjalnie stworzonych na potrzeby danej komunikacji.
- Stosują etykiety, stemple, pieczęcie, kolory fałszywie sugerujące ekologiczny aspekt produktu, marki, firmy.
- Opierają się na tzw. mniejszym złu. Podkreślają, że dany produkt lub marka pozytywnie wyróżnia się na tle danej kategorii, która jednak w rzeczywistości jako całość jest szkodliwa dla środowiska.
Jak można się obronić przed greenwashingiem?
Choć łatwo dać się złapać na ekościemę, chronić się przed nią możemy uważnym czytaniem, myśleniem i weryfikowaniem podawanych informacji w sprawdzonych źródłach.
Warto dokładnie czytać etykiety oraz składy produktów i analizować je - tu z pomocą przychodzi internet.
Kiedy producent podaje certyfikaty, sprawdźmy, czy są one wydawane przez odpowiednie jednostki oraz czy dany podmiot/produkt faktycznie jest na liście certyfikowanych.
Jeśli producent nie komunikuje o certyfikatach i badaniach w sposób wystarczająco przejrzysty, można zwrócić się do niego bezpośrednio w celach doprecyzowania. W dobie internetu i mediów społecznościowych jest to niezwykle proste: pytanie można zadać przez komunikatory na social mediach, w komentarzach czy przesłać je mailem.
Green marketing w praktyce
Bycie świadomym i uczciwym producentem oraz tworzenie wyrobów neutralnych klimatycznie to jedna z kwestii, która jest u podstaw naszej działalności. Coraz głośniej komunikujemy, że można i da się tworzyć takie produkty i rozwiązania!
Nasze wyroby powstają z lokalnych surowców - od miejsca ich powstania do naszej pracowni jest zaledwie kilka kilometrów.
Len jako surowiec jest z wielu względów neutralny klimatycznie:
- pełne wykorzystanie w procesie produkcji: poza włóknami pozyskuje się z niego również paździerze wykorzystywane w budownictwie, a drogocenne właściwości siemienia lnianego zna każdy z nas,
- jest to jedna z najtrwalszych tkanin, a jej użyteczność wzrasta wraz z czasem,
- jest zdrowy i bezpieczny - proces produkcji nie wymaga użycia niepotrzebnych chemikaliów, a dzięki temu, że odbywa się lokalnie, możemy to weryfikować,
- nasze worki przebadaliśmy pod kątem bezpieczeństwa w kontakcie z żywnością - jest ono potwierdzone certyfikatem.
Greenwashing jest dla nas niepokojącym zjawiskiem. Firmy próbują się podszywać pod etyczne działania i niejednokrotnie po prostu kłamią - zdemaskowaliśmy kilka z nich, które twierdziły, że sprzedają "len", a badania wykazały, że ich produkty to poliester z bawełną.
Dlatego tak ważna jest nasza świadomość, naszym prawem i obowiązkiem jest pytać i sprawdzać swoich dostawców i kontrahentów, by mieć pewność, że oferowane produkty są ekologiczne nie tylko z nazwy...
A wszystko to, co robimy - robimy jako przedsiębiorstwo społeczne, co pozwala nam nie tylko zmieniać oblicze branży, ale działać i zmieniać na lepsze nasze otoczenie.
Działania green marketingowe i greenwashingowe będą wciąż przybierały na sile. Dlaczego?
Młode pokolenie jest coraz bardziej świadome - liczą się dla nich produkty, które naprawdę są ekologiczne, a w swoich wyborach kierują się dobrem planety - często nie patrząc na to, czy produkt kosztuje więcej od tego “zwykłego”.
Przedsiębiorcy będą starać się przedstawiać swoje produkty jako jak najbardziej “eko” i “zielone”, byle tylko zdobyć klientów. Bez względu na to, czy ich produkt naprawdę będzie bezpieczny dla środowiska.
Warto znać stosowane przez nich metody “zazieleniania” wizerunku, aby podchodzić z dystansem do wszelkich ekologicznych produktów, analizować i weryfikować podawane informacje.
A przede wszystkim - zastanowić się, czy naprawdę potrzebujemy “eko” towaru masowej produkcji, czy nie lepiej jednak kupić lokalnie, od sprawdzonych dostawców.